Zawsze lubiłam wizję takiego ogarniętego domu, w którym wszystko ma swoje określone miejsce, jest ładnie i czysto. Co ciekawe, w mojej rodzinie prowadzenie domu było postrzegane jako przykry obowiązek sprowadzający mądrą kobietę do roli służącej. Wiecie, taki motyw umęczonej Matki-Polki na mopie. 

Gdy zaczęłam tworzyć swój własny dom, zrozumiałam, że ja po prostu lubię jak jest mało rzeczy, a one mają swój cel i swoje miejsce. Nie stało się tak od razu, oczywiście po drodze zdarzały mi się zakupy pod wpływem chwili (szczególnie w czasach, gdy pasjonowałam się kulinariami i testowałam różne gadżety i smaki). Potem trafiłam na inspirujących twórców – Dominique Loreau, Leo Babauta, Joshua Becker, Anna Mularczyk-Meyer, podcast The Minimalists, sprzątanie z Marie Kondo i tak dalej. Rozpoczęłam swoją wielką przygodę. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego uczymy się tak wielu przydatnych rzeczy w życiu, np. gotowania, Excela, tańca, a nikt nie mówi nam jak ważna jest właściwa organizacja i umiejętność panowania nad porządkiem domowym? Tak wielu z nas ma problem z nawiarstwiającymi się rzeczami, przedmiotami sentymentalnymi, przydasiami. W efekcie nasze domy zaczynają przypominać magazyny, a my przestajemy czuć się jak u siebie. Głęboko wierzę, że stawienie czoła swoim obawom i przekonaniom, pozbycie się niepotrzebnych przedmiotów, a następnie stworzenie prostego sposobu organizacji przynosi wewnętrzny spokój i szczęście. I w tym umiem pomóc. 

Nie zrobię tego za Ciebie, ale naprawdę pomogę.